Zespół stresu pourazowego w sporcie: Jak rozpoznać i leczyć PTSD u sportowców?

Zespół stresu pourazowego w sporcie: Jak rozpoznać i leczyć PTSD u sportowców? - 1 2025






Zespół stresu pourazowego w sporcie: Niewidzialny przeciwnik zawodników

Kiedy ciało jest gotowe, ale głowa mówi stop

Pamiętasz tę chwilę, gdy Robert Kubica wrócił na tor po koszmarnym wypadku? Fizycznie był w formie, ale psychicznie… Tu właśnie zaczyna się prawdziwa walka. PTSD w sporcie to jak cichy zabójca karier – podstępny, niewidzialny i często bagatelizowany. W środowisku, gdzie liczy się twardy charakter, wielu zawodników ukrywa swój ból za uśmiechem i pustymi hasłami typu jakoś to będzie.

Weźmy przykład z realnego boiska – piłkarz po kontuzji ACL. Rehabilitacja przebiegła wzorowo, lekarze dają zielone światło, ale gdy ma wykonać ten pierwszy kontakt, nagle… blokada. To nie kaprys, tylko prawdziwe PTSD, które potrafi sparaliżować nawet najbardziej doświadczonych zawodników.

Nie tylko złamania: Te rany nie goją się gipsem

Objawy? Mogą być różne, ale najczęściej widzę trzy typowe schematy u moich pacjentów-sportowców:

1. Nocne koszmary – zawodnik budzi się zlany potem, znów przeżywając tamtą chwilę. Pewna narciarka alpejska miesiącami widziała w snach moment upadku…

2. Unikanie – taktyczna kontuzja przed ważnymi zawodami, nagłe dolegliwości zawsze wtedy, gdy trzeba stawić czoła podobnej sytuacji.

3. Wybuchowość – niby wszystko w porządku, aż nagle drobiazg wywołuje nieadekwatną reakcję. Trenerzy często to bagatelizują: E, ma gorszy dzień.

Największy problem? W sporcie wyczynowym te objawy często chowa się pod etykietką profesjonalnego wypalenia. Tymczasem to zupełnie inna bajka.

Dlaczego tak trudno powiedzieć potrzebuję pomocy?

Pracując z zawodnikami, ciągle słyszę te same wymówki: Przecież jestem twardy, Inni mają gorzej, To minie. Niestety, kultura sportowa wciąż promuje mit niezniszczalnego wojownika.

Pamiętam rozmowę z młodym skoczkiem narciarskim po upadku: Proszę pana, gdybym poszedł do psychologa, trener by mnie wyśmiał. Smutne? Bardzo. Bo w rzeczywistości proszenie o pomoc to nie słabość, tylko przejaw profesjonalizmu.

Dobre wieści? Powoli się to zmienia. Coraz więcej klubów rozumie, że psychika to takie samo mięśnie jak inne – czasem potrzebują rehabilitacji.

Metody, które naprawdę działają

Z mojego doświadczenia wynika, że w pracy ze sportowcami najlepiej sprawdzają się:

Terapia poznawczo-behawioralna – ale nie taka książkowa, tylko mocno osadzona w realiach sportowych. Pomagam zawodnikom przeprogramować myśli typu na pewno znowu upadnę na potrafię to kontrolować.

Wizualizacje – metodą małych kroków, zaczynając od przywoływania pozytywnych wspomnień, stopniowo przechodząc do tych trudniejszych. Ważne, by odbywało się to w bezpiecznym środowisku.

EMDR – szczególnie przy traumatycznych wypadkach. Widziałem, jak ta metoda pomogła koledze po nokaucie wrócić do ringu.

Ale uwaga! Najważniejsza jest indywidualizacja. Co działa na piłkarza, niekoniecznie sprawdzi się u gimnastyczki. I nigdy nie należy się spieszyć – to proces, którego nie da się przyspieszyć na siłę.

Kończąc, powiem tak: sport to nie tylko medale i rekordy. To przede wszystkim ludzie z krwi i kości. Jeśli Ty lub ktoś z Twojego otoczenia zmaga się z podobnymi problemami – odłóżcie dumę na bok. Współczesna psychologia sportowa ma naprawdę dobre narzędzia, by pomóc. Tylko trzeba chcieć po nie sięgnąć.